Pierwsze bale Konwentu Polonia

        Pierwszy bal korporacji akademickiej Konwent Polonia odbył się 18 stycznia 1911 r. w salach Resursy Obywatelskiej w Warszawie. Odpowiedź na pytanie dlaczego organizacja założona w 1828 r. i działająca w Dorpacie zorganizowała swój pierwszy bal dopiero po prawie 90 latach istnienia i to w Warszawie, jest prosta – dopiero wówczas carskie represje zelżały na tyle, że można było zrealizować tę od dawna planowaną inicjatywę. Dodajmy, że korporacja Polonia od wielu lat urządzała w karnawale wieczorki taneczne dla miejscowej, polskiej kolonii w Dorpacie. Do zorganizowania pierwszego balu zachęcił Konwent przykład bratniej, drugiej co do starszeństwa, polskiej korporacji akademickiej Arkonia (zał. 1879), która już od kilku lat urządzała swoje słynne bale w Rydze. Warszawa była idealnym miejscem dla pierwszego balu Konwentu. Była to przedrozbiorowa stolica Rzeczypospolitej, a ponadto miejsce zamieszkania wielu filistrów Konwentu – ludzi kultury, sztuki, nauki i finansów.

        Pierwszy bal okazał się wielkim sukcesem, co poza radością wzbudziło również żal wielu z kilkuset filistrów, którzy nie mogli dotrzeć z Inflant do dalekiej Warszawy. Drugi bal odbył się więc w Wilnie, w Klubie Szlacheckim, 28 stycznia 1914 r. Był to ostatni bal zorganizowany przez dorpacką Polonię. W 1920 r. Konwent przeniósł się do Wilna i tam, na zmianę w Domu Oficera Polskiego, Klubie Szlacheckim, Hotelu "Georges", a nawet Pałacu Reprezentacyjnym Rzeczypospolitej (dzisiaj: siedziba Prezydenta Litwy), corocznie organizował swoje bale, które wkrótce stały się jedną z największych atrakcji karnawału i najbardziej prestiżowych bali międzywojennej Polski.

        Chociaż Konwent wyznaczał Komisarza Balowego, kierującego sprawami organizacyjnymi, wszyscy członkowie Konwentu Polonia – od fuksów po filistrów – byli gospodarzami i współorganizatorami. Głównym organizatorem samej zabawy był zawodowy wodzirej, wybierany zawsze spośród najlepszych przedstawicieli tej profesji w Polsce. On zapraszał do tańca, on "musztrował" orkiestrę, on prowadził "węże" przez wszystkie pokoje balowe i wciągał weń siedzących, nie tańczących. Był alfą i omegą całej zabawy. Bal zawsze otwierał polonez, a zamykał przed świtem biały mazur. Tradycyjne zabawy balowe, wytworne stroje wieczorowe i bogata oprawa należały do wizytówek balów Konwentu Polonia. Do późnych lat 20. każda pani otrzymywała, pomimo zimowej pory roku, bukiecik mimoz oraz oprawny w srebro karnecik. Fuksi częstowali gości czekoladkami sprowadzanymi specjalnie z Belgii, serwowanymi na konwentowych platerach. Gospodynie balu, Panie Filistrowe, przygotowywały słynny w Wilnie i w okolicznych majątkach kruszon. Do tańca przygrywała topowa orkiestra, a goście raczyli się najlepszymi wytworami miejscowej sztuki kulinarnej. Pod koniec lat 20. XX w. z powodu powszechnego kryzysu finansowego, "Bal" przemianowano na "Czarną Kawę" i nieco ograniczono wystawność. Nie było już oprawnych w srebro karnetów, czy belgijskich konfektów. Nie zmieniło to faktu, że bal Konwentu pozostał jedną z najwytworniejszych imprez międzywojennych karnawałów. Nigdy nie stał się typową “czarną kawą”, jakich w Wilnie urządzano wiele – zabawą przy kawie i ciastkach. Był więc w tej zmianie nazwy ukryty żart – w Konwencie Polonia nawet czarna kawa jest podawana z mlekiem, ciastkiem i wystawną kolacją. Zapraszano pułki kawaleryjskie (w Wilnie przybywało ok. 90% korpusu oficerskiego), przedstawicieli świata nauki, kultury, sztuki i finansów oraz znaczących ziemian (bal bardzo się liczył towarzysko i był okazją dla panien z dobrych domów do promocji; wiele znajomości zawartych na Czarnych Kawach i Balach Konwentu zakończyło się małżeństwami). Nie było afiszy czy plakatów balowych K!Polonia. Były tylko zaproszenia, które można było otrzymać na kwaterze, względnie prosić o ich przesłanie. Liczba chętnych zawsze znacznie przerastała liczbę zaproszeń. O zaproszenie na bal Konwentu Polonia zabiegano wiele miesięcy przed karnawałem.

        Ostatnia, przedwojenna "Czarna Kawa Konwentu Polonia" odbyła się w Wilnie w 1939 r. Na następną przyszło nam czekać aż 69 lat…

Fil! MMW

 

VII Czarna Kawa 2015

Po blisko 10 latach starań, w maju 2015 r. Konwent Polonia zorganizował w Gdańsku 52. Komersz Narodów Bałtyckich – uroczysty, trzydniowy zjazd członków blisko 50 żeńskich i męskich korporacji akademickich z 4 państw Europy: Estonii, Łotwy, Niemiec i Polski. Są to korporacje, które wywodzą się ze wspólnego pnia – wszystkie powstały w Inflantach lub Kurlandii w XIX w. i w okresie międzywojennym (lub nawiązują wprost do tradycji tamtych korporacji).
Był to dla nas ogromny zaszczyt i jedno z największych wyzwań w prawie 200-letniej historii.

VII edycja "Czarnej Kawy" odbyła się wyjątkowo w maju, w ramach obchodów Komerszu Narodów Bałtyckich. Zapraszamy do obejrzenia krótkiej relacji telewizyjnej z tego wyjątkowego wydarzenia z migawkami z Czarnej Kawy.


VI Czarna Kawa Konwentu Polonia, 2014 r.

Szanowni Państwo, bardzo dziękujemy za wspaniałą, wspólną zabawę.

Dostęp do pełnej galerii zdjęć dla uczestników balu.

Kontakt.

W razie jakichkolwiek pytań, prosimy Państwa o kontakt z organizatorami.

e-mail: czarna-kawa@konwentpolonia.pl

kontakt telefoniczny +48 604339800 (Komisarz Balu: Marcin Wiszowaty)

Wieczory warszawskie

W Resursie

Ochoczo bawiono się wczoraj w salonach Resursy obywatelskiej. Nic dziwnego i wczoraj ster zabawy przejęła młodzież ucząca się głównie przedstawiciele "Polonji" w Dorpacie. To też gwarno było i huczno do samego świtu.

W pięknym korowodzie pań zdążyłyśmy zauważyć i odnotować panie:

Arturową Machlejdową (suknia niebieska pailée), Bolesławową Pfaifelową (biała mousseline), Zdzisławową Nowicką (mousseline de soie, koloru beige), Janinę Henisz (toaleta różowa), Jadwigę Gebethner (niebieska gazowa), Maurycową Sonnenbergową (mousseline niebieski ze złotem), Józefę i Stanisławę Werpechowskie (greckie toalety, przybrane storczykami), Marję Stankiewiczównę (mousseline de soie), dr-ową Hewelkową (toaleta pąsowa tkana złotem), Kazimierę Zonenberżankę (toaleta gazowa niebieska) i Zofię Znatowicz (toaleta biała).

Do kontredansa w pięknie udekorowanej sali stanęło przeszło 100 par, a przewodził w tańcu, jako wodzirej, p. Jan Greulich.

Panie otrzymały piękne karnety korporacyjne.

"Goniec Poranny" z 19 stycznia 1911 r.

Z karnawału

Bal "Polonji"

Nie tylko taniec panował ubiegłej nocy w salonach Resursy Obywatelskiej…

Przyjaźń braterska, tysiące wspomnień, roje wrażeń przeżywanych, albo przeżytych, opromieniały zgromadzenie, tworząc nastrój serdeczny i miły…

To "Polonja", od r. 1820 istniejąca w Dorpacie korporacja studentów-polaków, wydała zabawę, z przeznaczeniem 20% ogólnej sumy dochodów na wpisy dla ubogich studentów dorpackich, resztę zaś na powiększenie bibljoteki konwentu.

Do apelu stawili się nie tylko czynni członkowie w liczbie trzydziestu, ale i "filistrzy", t.j. dawni członkowie konwentu, zawsze utrzymujący kontakt z "Polonją", dostojnie noszącą swój sztandar korporacyjny. Zauważyliśmy także przedstawicieli korporacji zaprzyjaźnionych, więc arkończyków, weletów. Członkowi konwentu przybyli w bandach o amarantowo-błękitno-białych barwach i w "deklach", czyli czapeczkach amarantowych z błękitno-białymi lampasami.

Takie same bandy otrzymywali przy wejściu filistrzy.

O g. 111/2, Adamus dał znak swojej drużynie w salonie, ozdobionym zielenią, zabrzmiały dźwięki walca. Wnet bal zainaugurowali: "filister" Marjan Szachno z prezesową Nowicką i prezes Nowicki z filistrową drową Thugutową, wodzirejstwo zaś objął zaproszony p. Greulich, mając do pomocy członków komitetu: pp. Świderskiego, Jankowskiego i Wasilewskiego.

I znów wiosna barwna i słoneczna roztoczyła swój czar, oczywiście przy pomocy całej armii pracownic, które o tej godzinie mocno spały, po długim, znojnym dniu, i nie dane im było oglądać obrazu pięknego i harmonijnego. A natrudziły się rzetelnie nad strojami i pełnymi wdzięku sukienkami, których było wczoraj bardzo dużo.

Oto kilka przykładów: spódniczka błękitna z krepy chińskiej, a na niej tuniczka z białego jedwabnego muślinu, obramowana siateczką kryształową. Powabnie wyglądała szata z tkaniny barwy ametystowej, przybrana czarnem futerkiem; klasycznie – cała biała, ozdobiona z dołu greckim haftem srebrnym; oryginalnie biała toaleta z czarną tiuniczką, gazową, ozdobioną u dołu malowanemi kwiatami i białym futrem, kołnierz z takiego futra uzupełniał całość, doskonale obmyślaną. Imponujące wrażenie wywierała toaleta biała obramowana czarnem futrem, przykryta długą tuniką ze srebrnej siateczki.

Czyż można spamiętać… tyle śliczności?!...

Naturalnie zabawa, nad którą falowała melodia pieśni "Gaudeamus igitur", musiała trwać do białego rana…

(Pał.)
"Kuryer Warszawski" z 19 stycznia 1911 r.

Po Czarnej Kawie K! Polonii

"Początek punktualnie o ósmej". To zdanie tkwiło na zaproszeniu, jakie łaskawie nadesłał nam do redakcji Konwent Polonia. Zarówno Wilnianie, jak wszyscy Polacy, odznaczają się przedziwnym zamiłowaniem do spóźniania się, osobliwie do spóźniania się na bale.

- Ależ, kochanie, nie mamy się czego śpieszyć. I cóż z tego, że wyznaczono bal na 10-tą. Dopiero jedenasta. Niepodobna przychodzić pierwszymi...

Wilnianie, udający się na bal o północy nie mogą wyzbyć się obaw, czy aby nie zastaną pustej sali.

Mojem zdaniem, starodawny ten sarmacki fair play, lansują przedewszystkiem panie, dla których powszechny zachwyt nad toaletą stanowi niewypowiedzianą satysfakcję.

Być może jednak, że się mylę.

* * *

Już o 10-tej jęli się schodzić goście. Zaczęto oczywiście od rozglądania się po ścianach i od ukłonów.

Komilitonowie z iście wersalską układnością prezentowali panów paniom, jakkolwiek wszyscy się prawie znali. Czarne kawy K! Polonia mają już ustaloną opinje: bywa na nich wyłącznie high life.

Niemało trudu dołożyli sami Polonusi, żeby godnie udekorować białe ściany St. George'a.

Na frontowej ścianie rozwieszono sztandar Polonii (barwy: czerwona, błękitna i biała) w otoczeniu sztandarów korporacyj skartelowanych: Arkonii i Velecii. Dalej tkwiły skrzyżowane schlägery i rogi. Po drugiej stronie w obramowaniu sztandarów widniały dwa dekle: fuksowski i barwiarski.

Zasię ściany gabinetów były urozmaicone świetnemi karykaturami przemiłego bursza, kolegi G.-G. (Algo).

* * *

Pośród obecnych byli m. inn. pp. Achmatowiczowie, Kognowiccy, Kopciowie, Platerowie, Burowie, Korolcowie, Ostrowscy, Sorokowie, Czechowiczowie i szereg innych.

Warszawskie korporacje reprezentowali kol. St. Makowski (Sarmatia) i kol. K. Święcicki (Jagiellonia).

Z pośród profesorów był filister K! Polonia prof. Wróblewski z małżonką.

* * *

Tańczono chętnie i z werwą: walce, oberki, charlestony, black-botton'y, tanga, low-fox'y, blues'y tudzież pięknego wileńskiego mazura. Nie obeszło się i bez kotyliona, do którego stanęło 8 ósemek. Zawadzały odrobinę wydrążone wzgórza i doliny w posadzce, ale potem otrzaskano się z temi nierównościami. Omijano je strategicznie i tańce szły gładko.

Piękne uznanie należy się bezspornie orkiestrze, która dokonała starań, aby melodie były dźwięczne, rytmiczne i upajające.

Stroje? Bezwątpienia były i ładne toalety. Crèpè-georgette'y, crèpe de chine'y, krynoliny, które w obecnym karnawale stały się b. modne. Peruki białe są mało używane i zgoła nie są potrzebne. Chyba już do bardzo stylowych kostiumów i to raczej na balach maskowych. Ubolewania godne, że nie widuje się pośród wileńskich toalet owych kostiumów biedermayerowskich, ogromnie oryginalnych i wdzięcznych, które zagranicą zdobywają sobie coraz liczniejsze "zastępy" wielbicielek.

Humory były pyszne. Szczególniej nad ranem, kiedy to coraz częściej zaglądało się na dół do George'a, ile że trudno było szukać podniety w czarnej kawie z faworkami, któremi raczono się na górze.

"Kurier Wileński", 1930

O "Czarnej Kawie" 2008

         Rocznica 180 – lecia była dla Konwentu Polonia datą pod wieloma względami symboliczną. Fakt, że dane było naszej korporacji przetrwać tak długo, jest dla nas wielkim honorem, lecz przede wszystkim ważnym zobowiązaniem, tym bardziej, że z datą ta zbiegała się dziesiąta rocznica reaktywowania czynnego Konwentu w Trójmieście. Po wakacjach ruszyły ponownie intensywne lekcje tańca towarzyskiego – wszak gospodarzom pierwszego od 1939 roku balu Konwentu (zwanego tradycyjnie w Konwencie „Czarną Kawą”) nie wypadało nie znać kroków walca... Niedoścignionym wzorem był dla nas Komersz 100 – lecia Konwentu (obchodzony przed osiemdziesięciu laty w Wilnie), z którego mamy liczne relacje.

         Po miesiącach przygotowań, 10. listopada nadszedł dzień Czarnej Kawy – gorączkowej bieganiny, odbierania fraków, smokingów i ostatni moment by nabyć pozostałe brakujące części strojów, jak np. muchy; dzień przygotowywania sali balowej i dopinania wszystkiego na ostatni guzik. Już poprzedniego dnia przyjęliśmy liczną delegację bratniej korporacji akademickiej Fraternitas Estica z Estonii. Z samego rana przyleciało z Rygi czterech gości z łotewskiej korporacji Talavija - wśród nich powszechnie znani w korporacyjnym, bałtyckim światku fil. fil. Intars Sontars i Janis Andersons. W gronie korporantów obecnych na balu znaleźli się ponadto przedstawiciele zaprzyjaźnionych korporacji Arkonia i Welecja z Warszawy, a także Chrobria z Poznania. Ani się wszyscy obejrzeliśmy, a wybiła godzina Czarnej Kawy, która miała miejsce na Wyspie Ołowiance, w odrestaurowanych wnętrzach starych spichrzów, obecnie zajmowanych przez Centralne Muzeum Morskie.

         Impreza zaczęła się nieco po 20:00. Wtedy to z ramienia Konwentu licznie przybyłych gości powitali com. Tomek Grybek (Prezes) i com. Marcin Wiszowaty (olderman). Przy tej okazji olderman sprawił małą niespodziankę swoim fuksom, każąc im śpiewać wobec 180 gości „Pieśń fuksowską”... Fuksów wsparła starsza brać Konwentowa mocą swoich zaprawionych w licznych Komerszach gardeł, przez co hymn fuksów zabrzmiał naprawdę godnie... Rozpoczęła się zabawa. Gości do poloneza, a następnie do licznych walców prowadził doświadczony wodzirej – filister bratniej Arkonii Andrzej Szeptycki. Bal obfitował w szereg zabawnych sytuacji, bodaj najwięcej z nich przydarzyło się przed walcem kotylionowym, kiedy ponad pół godziny stolice państw prowadziły poszukiwania samych państw. Po tańcach przyszła pora na losowanie – niektórym szczęściarzom udało się trafić nawet 2 zwycięskie losy, inni musieli zadowolić się pamiątkowym kuponem z konwentowej loterii – każdy z niepowtarzalnym numerem seryjnym.

         Warto wspomnieć, że cały czas naszej zabawie towarzyszyli muzycy z „Detko Band” – już w trakcie zabawy spore wrażenie zrobiły na nich możliwości kartelowych trubadurów. Najpierw dał się poznać zgromadzonym dostojny baryton com. Wojtka Dowgiałło, który, oświadczywszy się swojej dziewczynie Malwinie, zaśpiewał wobec swojej dame de coeur, jak i wszystkich zgromadzonych, przy akompaniamencie „Detko Band” piosenki „Summertime” i „Love me tender”. Coś pięknego! Następnie dał nam poznać swoje możliwości improwizacyjne Shakin’ Novik, czyli kol. Paweł Nowicki z Arkonii śpiewając, znów przy akompaniamencie sprawdzonych „Detko Band”, wymyśloną na poczekaniu jazzową balladę „Konwent Polonia ma już 180 lat”.

         Niepostrzeżenie w tej balowej atmosferze minęła północ, przeszła 1:00 i rychło nastała 2:00 godzina... I nawet gdy nasza kapela zaprzestała już grać, to goście dalej ochoczo gawędzili w sali jadalnej nie chcąc kończyć tego nader udanego wieczoru... Niestety, tym razem nie było nam się dane bawić do białego rana – nazajutrz czekały kolejne punkty programu obchodów – „Śniadanie filisterskie”, Akademia i Komersz 180-lecia w Dworze Artusa. Najważniejsze jednak, że z relacji obecnych na balu wiemy, że pierwsza od 70 lat „Czarna Kawa Fuksów Konwentu Polonia” podobała się, i większość zaproszonych gości ochoczo wyraziła chęć udziału w kolejnych tego typu imprezach organizowanych przez Konwent. Dziękujemy i zapraszamy !

Galeria zdjęć z Czarnej Kawy 10 listopada 2008 r.

O "Czarnej Kawie" 2010

Po wielu tygodniach oczekiwań, nastał dzień 6 lutego 2010 r. Początek lutego okazał się w tym roku mroźny, ale słoneczny. Kiedy około godziny 18:00 ostatni w tym dniu studenci opuszczali budynek szacownej Politechniki Gdańskiej, (dawnej Königliche Technische Hochschule zu Danzig) dostrzegli krzątaninę na najwyższej kondygnacji zabytkowego gmachu głównego. Znana im dobrze główna aula wykładowa zamieniała się w salę bankietową. Wielki Hall przed aulą przeobrażał się w salę taneczną w dawnym stylu... Na najwyższej ścianie rozwinięto 5 metrowe płachty amarantowego sukna, obszyte trójkolorową taśmą. W centrum ogromny napis: "1>2". Tego już było za wiele adeptom nauk ścisłych ! Co tu się dzieje - pytali sami siebie.

Pierwsi goście przybywali do gmachu Politechniki około godziny 20:00. Pozostawione w szatni płaszcze kryły dżentelmenów we frakach, smokingach i wieczorowych garniturach. Wspaniałe kreacje balowe i efektowne koafiury pięknych dam lśniły pomimo panującego na głównym dziedzińcu półmroku.

Przybywających na bal, na parterze witali Prezesi - Konwentu Polonia i Koła Filistrów, którzy kłaniając się z rewerencją wręczali damom róże. Winda zawoziła gości na 3 piętro zabytkowego budynku Królewskiej Technicznej Szkoły Wyższej z 1904 r. Tam ich oczom ukazała się pięknie przystrojona sala taneczna. Tylko pozornie panował spokój, tylko wprawne oko zauważyło napięcie w oczach komisarzy balowych obejmujących wzrokiem każdy szczegół. Na środku trwała próba generalna figur poloneza. 10 par ustalało najtrudniejsze momenty tańca - aby wszystko przebiegło bez zarzutu. Stoły w sali bankietowej lśniły bielą obrusów przystrojonych kwiatowymi kompozycjami. Ciepły i zimny bufet kusił oczy i nęcił zapachem.
Goście zwiedzali sale, przysiadali na fotelach ustawionych wzdłuż galerii, podziwiali wystrój.

Punktualnie o 21:00 komisarze zaprosili wszystkich do sali tanecznej. Olderman Konwentu Polonia otworzył Drugą powojenną Czarną Kawę Fuksów Konwentu Polonia wieńczącą obchody 100-lecia kartelu Polonii i Arkonii. Dumny, zaprezentował liczny coetus fuksowski po czym gorąco podziękował Jego Magnificencji Rektorowi Politechniki Gdańskiej za udostępnienie pięknych sal uczelni. Magnificencja w ujmujący sposób wytłumaczył obecnym pozorny błąd w nierówności "1>2". Profesor doktor habilitowany inżynier informatyki nie mógł postąpić inaczej ! "Drodzy Państwo - to twierdzenie jest w matematyce fałszywe, ale w życiu - jak najbardziej prawdziwe. Życzę Państwu wspaniałej zabawy !". Burza oklasków uświadomiła wszystkim, że na sali znalazło się ponad 200 gości. Barwny kobierzec pięknych kreacji błyszczących na tle surowej elegancji biało-czarnych fraków i smokingów. Wśród gości wymienić warto, oprócz Filistrowych i Filistrów, Polonusów, Arkonów, Welety i fuksów Laudy - Panią Konsul Królestwa Danii, Pana Konsula Królestwa Szwecji, pisarza Pana Stefana Chwina, artystów malarzy - Pana Kiejstuta Bereźnickiego i Pana prof. Czesława Tumielewicza, Pana Edmunda Krassowskiego byłego szefa gdańskiego IPN.

Wówczas dano znak do poloneza. Oczom gości ukazał się niecodzienny widok. Wysoki, szczupły mężczyzna w srebrnym fraku z pękiem wstążek na lewym ramieniu. To Pan Marcin Morawski. Wodzirej Czarnej Kawy. Skupiona twarz i dłoń uniesiona do góry. "Para za parą" - padła dyskretna komenda i ruszył staropolski tan. Co to był za polonez ! W charakterystycznym, falującym ruchu, sto par ruszyło do tańca. Czy się uda ? Czy wodzirej sprosta takiemu wyzwaniu ! Czy uformują się wymarzone figury? Nikt nie spodziewał się, że do tańca staną niemal wszyscy goście. Sala taneczna wydała się nagle śmiesznie mała. Ale nic to! Wodzirej już rozwija czwarty szyk. Wąż wije się między kolumnami zatacza krąg i ... wchodzi w tunel ! Tunel na 100 par ! Ale i to nic ! Wodzirej łączy czwórki, łączy ósemki i ... tak ! - powstaje ślimak, ogromny skręcający się korowód gości. Przed oczami tańczących przemykają kolejne twarze gości. Wodzirej żartuje - "jest szansa, aby odnaleźć znajomych, sprawdzić, kto przybył na bal". Pojawiają się uśmiechy, ulga przechodzi w uznanie i zachwyt. Brawa dla wodzireja, brawa dla poloneza. Brawo.

Zaczynają się tańce. Najpierw spokojnie, dyskretny walc angielski, tango. Goście zajmują miejsca w sali bankietowej. Przy długim stole bufetowym pojawia się kolejka. Pierwsze rozmowy, drobne uprzejmości, trudny wybór przekąsek, dań ciepłych, napojów - dla partnerki i dla siebie.

Ale zabawa nie znosi przerw. Kapelmistrz zwany dziś z obca didżejem wyczuwa nastroje sali tanecznej. Próbuje szybsze i wolniejsze, skoczne i stonowane tańce. Widać, że już wie, ma kolejne pomysły. Przygasa światło na sali tanecznej. To zachęca wahających się. Parkiet wypełniają kolejne pary. Tymczasem, w rogu sali rozpoczyna się Loteria Konwentu Polonia. Każdy los wygrywa, a ponadto bierze udział w losowaniu nagród głównych. Tych przygotowano sporo. Znikają losy, słychać radość szczęśliwców, którzy wylosowali wypatrzony przedmiot. Niektórzy grają systemem. Kupują po kilka losów. Comiliton z fuksami zachęcają, objaśniają, pomagają. W drugim rogu trwa dyskusja nad wyższością whisky nad ginem. To oczywiście barek, gdzie tradycyjnie schroniło się kilku dżentelmenów - mniej skorych do tańca miłośników towarzyskiej konwersacji. Takie są prawa balu !

Komisarze spoglądają na zegarki - czas na walc kotylionowy ! Na sali pojawiają się kosze z kotylionami. W tym roku noszą imiona znanych par z historii i literatury. Rozpoczyna się tradycyjna zabawa w poszukiwanie swojej pary. Każdy musi ją odnaleźć, wszak za kilkanaście minut kolejna zabawa taneczna z wodzirejem. Kmicic szuka Oleńki, Ksantypa rozgląda się za Sokratesem, a Krzysia Drohojowska zastanawia się czy wybrać Ketlinga czy Michała Wołodyjowskiego. Wszak obaj pałali do Niej gorącym uczuciem ! Wszystko wyjaśnia "ściągawka" przygotowana specjalnie w tym celu. Jak u Sienkiewicza - wygrał Ketling.

Nadchodzi czas walca kotylionowego. Kto nie znalazł pary ma na to ostatnią szansę. Niestety aż 6 pań pozostało bez partnerów. Przykra sprawa. Ich partnerzy nie wytrzymali presji i zrejterowali. Smutek maluje się na twarzach pań. Fuxmaior daje dyskretny znak komisarzowi balowemu, co oznacza "jesteśmy gotowi". Fuksi błyskawicznie stają przed paniami. Ukłon fuksa, radość zaskoczonych pań i 6 par dołącza do kotyliona. Uśmiech Wodzireja uspokaja debiutantów. Stali bywalcy licytują się - czy będzie "koszyczek"? Czy będzie "gwiazda"? "Niee - to się rzadko udaje". "To za trudne". Ale nic to. Wodzirej Marcin Morawski po raz kolejny pokazuje klasę. Formują się czwórki, para za parą, formujemy ósemki, Panie na lewo, Panowie na prawo. "Chusteczka", "lusterko". Para dobiera kolejnych tancerzy. Panie dobierają panów, panowie dobierają panie. Szesnaście par wiruje w walcu. Ogólny walc. Trema tancerzy znika niepostrzeżenie. Ostatni sceptycy patrzą z zainteresowaniem. Żałują, że nie sięgnęli po kotylion. Ale nic to ! Pan Marcin poprowadzi jeszcze tej nocy 3 walce figurowe. Ostatni przed 2:00 w nocy - chyba najwspanialszy. Ponad 40-minutowy bez przerwy. "Przekładaniec", "kotek i myszka", "koszyczki" - tańczący utworzą wszystkie słynne figury walca.

Sala bankietowa tętni życiem. Zmieniają się goście przy stołach. Zawierają się nowe znajomości. Co rusz słyszy się pytania o Konwent, o dekle, bandy. Korporanci objaśniają z dumą arkana comment, w jego części dostępnej dla wilderów.

Stolik loterii przeżywa oblężenie - za chwilę losowanie nagród głównych. W koszu nie ma już losów ! A było ich tak wiele. Oklaski nagradzają szczęśliwców, których numery wylosowano. Uśmiechnięci odbierają nagrody.

Po północy - aukcja na program stypendialny "Paderewski" dla uzdolnionej, acz ubogiej młodzieży z terenów dawnego ZSRS. Piękne dzieła sztuki ofiarowane przez twórców. Unikatowe nalewki przygotowane przez filistrów Konwentu, koszulka polskiego olimpijczyka Leszka Blanika z Pekinu, ścieżka dźwiękowa do filmu "Rewers" z odręcznym zapisem nutowym i autografem kompozytora i wiele innych precjozów.

A sala wciąż pełna tancerzy. Twisty, rock-and-rolle walczą o prymat z walcami i tangami. Nie ma przestojów, nie ma nietrafionych utworów. Poły od fraków i rąbki sukni balowych falują w rytm wiedeńskiego walca.

Nagle — pauza. Poruszenie w środku sali balowej budzi zainteresowanie. To jeden z gości oświadcza swoje uczucia partnerce i prosi ją o rękę. Prawdziwe zaskoczenie. Krótka niepewność młodzieńca i widzimy uśmiech szczęścia na obliczu damy. Burza oklasków. Gratulacje. I pierwszy, piękny, narzeczeński walc. Tworzy się nowy, balowy obyczaj. Na poprzedniej „Czarnej Kawie” również były oświadczyny. Wojtek i Malwa są już dzisiaj małżeństwem ! Obu parom życzymy dużo szczęścia.

Rektor Politechniki żegna się dopiero przed godziną 2:00 i dyskretnie opuszcza bal. Ponad połowa gości bawi się dalej. O godzinie 3:00 (kiedy ten czas upłynął ?) - czas na ostatni taniec. Tango Carlosa Gardela, znane z filmu "Zapach kobiety". Komisarze balowi dziękują gościom i zapraszają za rok.

Powoli cichną rozmowy. Dostojne cyfry, na tle amarantowego tła głoszą "1>2". Po raz kolejny przekonaliśmy się jak głęboko prawdziwe jest to hasło. Filistrzy znad chmury nie musieli się dzisiaj wstydzić: "Tak tutaj było - jak to było dawniej" !

Wybrane zdjęcia z Czarnej Kawy 2010r.

Aby uzyskać dostęp do pełnej galerii zdjęć z Czarnej Kawy 2010 prosimy o kontakt pod adresem: czarna-kawa@konwentpolonia.pl

O "Czarnej Kawie" 2011

         W sobotę, 12 lutego 2011 r., po raz trzeci w powojennej historii Konwentu Polonia, odbył się bal, zwany tradycyjnie „Czarną Kawą”.

         Przez cały dzień w gmachu głównym Politechniki Gdańskiej trwały prace aranżacyjne, które przemieniły najwyższe piętro budynku w salę balową. Gości przy wejściu witali członkowie Prezydium Konwentu na czele z Prezesem. Każda Pani otrzymała różę. Zanim zabrzmiały dostojne nuty poloneza, odbył się krótki koncert kwartetu smyczkowego. O ustalonej godzinie wodzirej dał znak, że ,,Poloneza czas zacząć”. Panowie prosząc panie do tańca ustawili się w dwóch rzędach. Trudno opisać wszystkie figury tego poloneza: tunel, łączenie, rozdzielanie, znów łączenie. Najbardziej zaskakujący był moment, kiedy wodzirej poprowadził pary schodami w dół – tego nikt się nie spodziewał.

         Parkiet powoli zapełniały tańczące pary. Dużym zainteresowaniem cieszył się kącik loteryjny obsługiwany przez fuksów oraz młodszych comilitonów. Każdy los wygrywał drobną nagrodę i brał udział w losowaniu nagród głównych -wśród nich zaproszenie na przyszłoroczną „Czarną Kawę” oraz słynne nalewki filistra Konwentu. Jedną z najpopularniejszych atrakcji była możliwość wykonania zdjęcia w konwencji retro – w kolorze sepii, na tle historycznych widoków. W trakcie balu zorganizowano także aukcję malarstwa młodych, gdańskich artystów.

         Przed północą odbył się tradycyjny walc kotylionowy. W tym roku pary kotylionowe tworzyli autorzy i tytuły ich powieści. Wybitni znawcy literatury pomagali przyjaciołom, pozostali mieli do dyspozycji „ściągawkę” przygotowaną przez Konwent. Walc kotylionowy i w tym roku sprawił ogromną radość uczestnikom. Niebiorący udziału mogli jedynie podziwiać wirujące pary krążące po sali.

         Czas upływał niepostrzeżenie. Szybko minęła północ i nadeszła godzina 3 nad ranem. Najwytrwalsi goście towarzyszyli nam do samego końca żałując, że kolejny bal odbędzie się dopiero za rok.

         Dziękujemy za wspólną zabawę i do zobaczenia na przyszłorocznej Czarnej Kawie.

IV Powojenna Czarna Kawa

         28 stycznia 2012 r. w Gmachu Głównym Politechniki Gdańskiej odbyła się „Czarna Kawa Fuksów Konwentu Polonia”, czyli bal w stylu retro zorganizowany przez Konwent Polonia.

         Honorowy Patronat nad balem objął Jego Magnificencja Rektor Politechniki Gdańskiej, prof. dr hab. inż. Henryk Krawczyk. Komitet organizacyjny składał się z przedstawicieli wszystkich stanów konwentowych – od fuksów, przez comilitonów po filistrów pod kierunkiem com. Krystiana Adamiaka – komisarza balowego.

         Radości, że bal, którego tradycje sięgają 1911 r., udało się zorganizować już po raz czwarty w powojennej historii Konwentu, towarzyszyły obawy organizatorów o to, czy nasi goście będą bawić się tym razem co najmniej tak dobrze jak w poprzednich latach. Postanowiono, że poza dochowaniem wierności tradycjom i wymogom prawdziwego balu, zostaną wprowadzone nowe elementy. Tak się stało.

         Przybywających gości witał Prezes Konwentu. Każda Pani otrzymała różę. O godz. 20:30 rozpoczął się krótki koncert muzyki poważnej w wykonaniu kwartetu smyczkowego. Około godz. 21:00 olderman Konwentu i Jego Magnificencja Rektor oficjalnie otworzyli IV Czarną Kawę życząc udanej zabawy, zapraszając do pamiątkowego zdjęcia oraz do poloneza, który poprowadził Wodzirej, Pan Marcin Morawski z Warszawy. Dla gości przygotowano różne atrakcje. Na tradycyjnym balu nie mogło zabraknąć tańców klasycznych – walców, tang, czy fokstrotów. Zadbano aby zadowolić również tancerzy gustujących w bardziej nowoczesnych rytmach. Pierwszą niespodzianką tego wieczoru był kurs tańca belgijskiego. Żywe, skoczne rytmy wyraźnie przypadły do gustu uczestnikom tej zabawy. Kulminacyjnym momentem tanecznej części balu był, zgodnie z tradycją, walc kotylionowy. W tym roku, w dowód hołdu złożonego miejscu, w którym się znajdowaliśmy — pary kotylionowe utworzyły znane wynalazki i ich autorzy. I tak – swojego twórcy poszukiwały na salach balowych m.in. maszyna parowa, żyletka, radio, czy bomba atomowa – dostarczając gościom sporo radości. Kiedy pary zostały skompletowane, wodzirej dał znak i rozpoczął się walc kotylionowy. W międzyczasie odbywała się balowa loteria. Po raz pierwszy zorganizowano ekspozycję prezentującą bogatą, prawie 200-letnią historię Konwentu Polonia. Przed północą odbył się również kolejny krótki występ kwartetu smyczkowego wzbogacony o multimedialną prezentację. Nowoczesna muzyka wykonana na tradycyjnych instrumentach z elektronicznym akompaniamentem przypadła do gustu gościom, co bardzo nas ucieszyło. Był to debiut takiej formy towarzyszących balowi atrakcji. Kiedy niepostrzeżenie nadeszła godzina 3 w nocy – umowny koniec balu — wielu gości bawiło się jeszcze na parkiecie lub rozmawiało na sali jadalnej. Fakt ten, prawdziwy komplement dla organizatorów, jeszcze bardziej zachęcił nas do kontynuacji naszej balowej inicjatywy w przyszłości.

         Dziękujemy serdecznie naszym Drogim Gościom i już dzisiaj zapraszamy Ich na V powojenną Czarną Kawę Konwentu Polonia, w karnawale 2013 r.

V Czarna Kawa Konwentu Polonia, 2013 r.

         Już tradycją się stało, że karnawał w Gdańsku nie może się odbyć bez Czarnej Kawy Konwentu Polonia. W tym roku okazja była tym donioślejsza, że świętowaliśmy piąty, kolejny bal po 1945 r.

         Z tej okazji, 2 lutego 2013 roku do historycznego Gmachu Głównego Politechniki Gdańskiej przybyli nasi goście - panie we wspaniałych kreacjach z panami ubranymi we fraki, smokingi i wieczorowe garnitury. Tradycyjnie, witani w progach Politechniki przez Władze Konwentu Polonia i Związku Filistrów, goście kierowali się na najwyższe piętro gmachu, skąd dochodziły subtelne dźwięki muzyki granej przez kwartet smyczkowy. Na jeden wieczór wielki hall zmieniony został w salę taneczną w dawnym stylu, przyozdobioną w barwy Konwentu Polonia: amarant, błękit i biel.

         Punktualnie o godz. 9 wieczorem, olderman Konwentu Polonia otworzył jubileuszową, piątą powojenną Czarną Kawę i przekazał głos Jego Magnificencji Rektorowi Politechniki Gdańskiej, patrona honorowego wydarzenia. Jego Magnificencja w ciepłych słowach przywitał zebranych gości i życzył wszystkim dobrej zabawy.

         W tym momencie dano znak do staropolskiego Poloneza. Para za parą, sznur gości począł tworzyć wymyślne figury prowadzony po mistrzowsku przez Wodzireja – dwójki, czwórki, ósemki i szesnastki oraz finałowy, efektowny ślimak. Oklaskom nie było końca. Jeszcze wspólne zdjęcie i kwartet smyczkowy zainicjował piękny walc wiedeński. Sala zaczęła zapełniać się parami z gracją sunącymi po parkiecie.

         Sala bankietowa zapraszała stołami pełnymi wykwintnych dań. Z czasem coraz więcej gości zajmowało miejsca przy stole, aby przy rozmowie i posiłku odpocząć po tańcu. Mały tłumek zebrał się w rogu sali gdzie barek oferował napoje alkoholowe. W innym rogu sali - loteria przyciągała gości liczących na łut szczęścia i wygraną w losowaniu nagrody głównej.

         W międzyczasie w miejsce muzyki granej przez kwartet pojawiały się znane i lubiane przeboje serwowane z płyt i plików muzycznych. Poza odpoczynkiem w sali bankietowej, goście mogli również obejrzeć ekspozycję prezentującą historię Konwentu Polonia -- niemal 200-letni wycinek polskiej historii, od zaborów, aż po dzień dzisiejszy.

         Główną niespodzianką i nowością tegorocznego balu był występ Zespołu Pieśni i Tańca Uniwersytetu Gdańskiego "Jantar". Zespół zaprezentował inscenizację opowieści z okresu Księstwa Warszawskiego o spragnionym miłości żołnierzu, który musi wyruszyć na wojnę i żegna się z ukochaną. Był polonez, walc, polka-galopka i mazur, a wszystko w mundurach szwoleżerów i sukniach w stylu empire.

         Po występie nadszedł czas na kolejny, żelazny punkt programu – walc kotylionowy. Już od kilkunastu minut rozdawano kotyliony – osobne paniom i panom, którzy na jeden taniec łączyli się w losowe pary. Kiedy pary połączyły się, na znak wodzireja rozpoczął się tradycyjny walc kotylionowy, urozmaicony różnorodnymi zabawami rodem z międzywojennych czasów.

         W kolejnych godzinach odbył się finał loterii, a gdy wybiła północ, Konwentowicze wznieśli zdrowie Jego Magnificencji Rektora i zaintonowali tradycyjną studencką pieśń: Gaudeamus Igitur.

         Tańce trwały do późnej nocy, lecz wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. O godzinie 3 nad ranem muzyka ucichła, a goście zaczęli opuszczać salę balową. Dziękujemy za zaszczycenie nas swoją obecnością i zapraszamy już za rok na kolejną "Czarną Kawę Konwentu Polonia".

C! ML (F! MMW)

Media

Informacja dla mediów: Pobierz plik
Herb Konwentu Polonia (format .cdr): Pobierz plik
Cyrkiel Konwentu Polonia (format .cdr): Pobierz plik
Dziennik Bałtycki - artykuł: Przeczytaj artykuł
iBedeker - artykuł: Przeczytaj artykuł
Twój Wieczór 4/2012 - artykuł: Pobierz plik

Prev next